Odskoczył od Finlandii jak oparzony, równocześnie zszokowany i przerażony jego gestem. Co ten smarkacz sobie wyobrażał? Tak się z nim spoufalać?
Smarkacz? Tino był od niego starszy o dobre kilka tysięcy lat, a wciąż zachowywał się jak nadpobudliwy, pozbawiony taktu gówniarz. A może i to było tylko grą, mizerną przykrywką zupełnie innej natury, duszy, jestestwa?
Nie powinno cię to interesować, skarcił się w myślach. Po prostu wiedz, że pokazuje oblicze coraz bardziej irytującego gówniarza. Zacisnął pięści.
- Co ty wyrabiasz? - warknął na niego, cofając się o kolejny krok i ostentacyjnie wygładzając niewidzialne zagniecenia na marynarce. Owszem, bywają ludzie niezdrowo spontaniczni, ekstrawertyczni i otwarci emocjonalnie, ale to już chyba lekka przesada. - Niczego ci nie obiecuję, jasne? - przypomniał, najwyraźniej wciąż obawiając się, że zachował się zbyt altruistycznie.
Jeśli rzeczywiście miał pomóc Finlandii, musiał wiedzieć, co ten zamierza, jednak pytanie go o takie rzeczy mogło zabrzmieć zbyt dociekliwie i nie na miejscu.
No cóż. Najwyraźniej pozostało mu cierpliwie poczekać, aż Tino sam zabłyśnie intelektem i ujawni swój wspaniały, genialny plan. Rozdrażniony, zazgrzytał zębami.
Nienawidził cierpliwego czekania.