Stanęła przed grobem.
-Znowu? Ale to nauczka na przyszłość. Kobiet się nie wkurza. A w szczególonści nie tych z kilofami...
Klęknęła i pochyliła głowę.
- Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum. Adveniat regnum tuum. Fiat voluntas tua, sicut in caelo et in terra. Panem nostrum quotidianum da nobis hodie. Et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris. Et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo. Amen.- wstała i spojrzała na Francisa.
-Niech Bóg ma cię w opiece. Uważaj na siebie.. -rozwinęła swoje wielkie białe skrzydła i wzleciała do góry.
-Obyśmy się już nie zobaczyli w tym miejscu... -I odleciała.