Stanęła obok Nadrenii. Spuściła głowę.
-Tak dużo tu grobów... In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen.- Szepnęła. Ukazała swe skrzydła i machnęła nimi kilka razy tworząc watr. Nie ten zimny, od którego ma się ciarki. Taki cieply i przyjemny, a wręcz kojący.
- Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, czyż nie? Ale to nie twój czas Mei. -uśmiechnęła się lekko-Gloria Patri, et Filio, et Spiritui Sancto. Sicut erat in principio, et nunc, et semper, et in saecula saeculorum. Amen. Jako, że Bóg ci nakazał powstań.