Jakiś land siedział oparty o ścianę bramy. Była skulona, czoło podparła o kolano. Dłonie, dla których zajęcia nie było, bezwładnie opadły na brudne, zimne, i do tego mokre podłoże. To zdecydowanie nie było przyjemne miejsce do spędzania czasu choć przez chwilę. Mimo to, Westfalia siedziała tu i siedziała, nawet palcem nie kiwnęła, tylko w tej samej pozycji przez kolejne sekundy słuchała tych głosów. Sekundy zamieniały się w minuty, minuty nawet w godziny, a Heinrike tylko podniosła brudną dłoń, żeby instynktownie przeczesać sobie nią włosy. Nic więcej nie robiła, wyglądała niemalże jak posąg marmurowy bądź zamarznięty na kość nieszczęśnik.
Wariowała. Taak. Już nie mogła tego wszystkiego wytrzymać.
Przynajmniej sprawę sobie zdajesz z tego.
To nie jest dobre, wszystko, co w mojej osobie było... gdzie przepadło? No gdzie?
Więcej nie sprostasz swojemu zadaniu?
Już nie potrafię! Coś się za mną zamknęło, drzwi ciężko huknęły, a ja... chcąc otworzyć je tylko siły niezbędne straciłam na zaglądanie w to, jak było...
Wiesz dobrze, co miałaś tak długi czas przyrzeczone. Trzymałaś się tego bardziej niż brzytwy tonący się chwyta.
I problemem to dla mnie nie było, ale...
Lepszej niż ty do tej roli nie znaleziono i nie znajdzie się już nigdy. Ty wiesz o tym!
Kim ja jestem? Kim ja bez niej? Ja bez celu, bez przyczyny i powodu?
Wszak wiesz dobrze! Cieniem siebie, ot, sylwetką zagubioną w mroku własnym.
Przyjdzie mi zginąć przed odkryciem absolutu, który wisiał na cienkiej lince gdzieś wysoko nad mą głową... Blisko już było...
Nie odkryjesz!
Co więc dla mnie? Kim ja jestem? Po co, gdzie, dlaczego zmierzam?
Upadek własny na końcu twej drogi. Nie ominiesz, nie przeminiesz, własny płomień ciebie spali.
Choć zgaszony-
Świeci jeszcze, świecić będzie! Jak próchno w lesie i oświetli puste miejsce, gdzie brak serca.
Obserwować ten upadek mi kazano? Prosto na dno?
Cicha noc otoczy cię na skraju dwóch światów, a ty podejmiesz błędną decyzję. Skażesz na porażkę siebie i nas wszystkich, ten statek tylko w całości utonie.
Nie chcę zatem sprowadzać na nas zguby!
Nie uciekniesz! Nie ma dla ciebie drogi powrotnej! Nic nie zmienisz, choćbyś chciała!
Chrzęszczą w pudełku po zapałkach guziki z żołnierskiego płaszcza...
Wszystko spłonie, nawet jeżeli wyrzucisz pamiątki, spalisz wspomnienia i w nowy życia płomień wstąpisz. Zostanie tylko ziemia.
Ona już przed laty zapisana...
Nic ty nie masz do stracenia, a, tym bardziej, do zyskania. Patrzysz, a nie widzisz marności swej.
Jam jest czarny charakter całości horyzontu zdarzeń.
Jest to prawdą, lecz ty sama nigdy nim nie byłaś. I nie będziesz! Ty nie niszczysz, ty naprawiasz. Odwrotu jednak już nie będzie.
Ja chcę żyć!
Wszystko własny twój płomień spali.
[So random o trzeciej nad ranem <3]