Jeśli się nie boisz... Zapraszam w środek zimnego ognia. |
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Anglia Piechur
Liczba postów : 61 Join date : 14/11/2012
| Temat: Las w Anglii Nie Gru 16, 2012 11:32 pm | |
| No dobrze. Może lasów w Anglii było od groma i jeszcze więcej, ale to nie miało znaczenia. Wcale i w ogóle, skoro i tak większość z nich z naturalną puszczą nie miała nic wspólnego. No dobrze, żaden z nich nie miał, wszystko zostało prędzej czy później sztuczne posadzone lub upilnowane przez człowieka. Dawne, święte zagajniki już dawno przestały istnieć, a ich drewno przez jakiś czas służyło za ściany ładnych domków, dopóki nie strawił ich pożar lub inna cholera. Ale to nie miało znaczenia. Wróżkom też nie przeszkadzało, a to przecież one właśnie im chodziło. Mu i Seszelom, większość ludzi na nazwy magicznych przyjaciół Arthura reagowało pobłażliwym pokiwaniem głową lub otwartym śmiechem. Anglia zaś, w naturalnej jak na niego odpowiedzi, reagował krzesłem. Chyba, że miał dobry humor, wtedy poprzestawał na pięści. Jak można było się łatwo domyślić, otwartym śmiechem najczęściej reagował Francja. - Proszę – otworzył drzwi pasażera, okazując tym samym swoją kulturę i wypuszczając z samochodu podopieczną. No dobrze, byłą podopieczną. Szczegół. - To ten las, o którym ci opowiadałem – powiedział łagodnie. W miarę. W jej towarzystwie raczej nie musiał być spięty, przesadnie. Na całe szczęście nie był to kraj, z którym Arthur miał ewidentnie na pieńku i choć coś takiego zdarzało się niezwykle rzadko, to czasami miał okazję porozmawiać z kimś, kto nie chciał go zabić. Miła odmiana. Szczególnie po wszelkiego rodzaju spotkaniach na szczytach, gdzie co rusz czuł na sobie mordercze, kpiące, tu dopisz każde inne negatywne słowo, spojrzenie innych państw. Żywot wielkiego imperium, chciałoby się powiedzieć, dopóki nie patrzyło się na uśmiechniętą gębę idioty z południa, któremu dawne grzechy zostały względnie wybaczone. Za nim ciągnęły się jak cień i nie, nie przeszkadzały mu. Świadczyły o jego potędze. Utraconej, ale zawsze potędze. - Myślę, że będziemy je w stanie dzisiaj zaobserwować – mruknął bardziej niż powiedział. Ludzie na jego małych przyjaciół reagowali różnie i nie przywykł do tego, że ktoś okazuje im faktyczne zainteresowanie.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las w Anglii Pon Gru 17, 2012 12:05 am | |
| Czemu tu jest? Wiele osób z własnej woli by tu nie przyjechało, ale jednak Victoria to zrobiła. No ale znowu pada to kluczowe pytanie. Czemu? Seszele, kocha Arthura choć głęboko w sercu, ale to tak bardzo głęboko go trochę nie lubi. Bardzo chciała się przekonać czy te jego magiczne stworzenia istnieją. Czy myślała że jej się to uda? Raczej tak. Przecież skoro istnieje magia, to czemu magiczne zwierzęta by nie miały? A skoro to zwierzęta to może z nimi też da radę porozmawiać? Wyjrzała przez okno w aucie. Widoki do najpiękniejszych nie należały, ale Victorii się bardzo podobały. W końcu były całkowicie odmienne od tych z jej wyspy. Choć chmury były na niebie to i tak świeciło oraz grzało słońce. W końcu dojechali. Kiedy Anglia otworzył jej drzwi uśmiechnęła się szeroko i wyszła. -Merci Arturze~- dygnęła w podzięce i zwróciła się w stronę lasu. Różnił się całkowicie od tych jej... Tropikalnych puszczy. To chyba dobre określenie, tam można było spotkać wszystko. Nawet ponad kilka set gatunków różnych owadów. -No to na co czekamy?- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Złapała Anglię za rękę i pociągnęła w stronę lasu. |
| | | Anglia Piechur
Liczba postów : 61 Join date : 14/11/2012
| Temat: Re: Las w Anglii Wto Gru 18, 2012 12:51 am | |
| Trudno było powiedzieć, czy deszcz mu przeszkadzał. Był do niego przyzwyczajony, ale doceniał chwilę, w których przez ciemne chmury na niebie prześwitywało słońce. Odmiana, czasami każdemu była potrzebna, szczególnie gdy szarość potrafiła grać na odczuciach i emocjach. Nawet osobom, które do niej przywykły, czasami zdarzało się na to łapać. - Ah, na nic. Chodźmy – zarządził, prowadząc dziewczynę w stronę gęstego, dziko rosnącego lasu. Pozory, w rzeczywistości kolejny zagajnik skrzętnie pilnowany przez leśników, którzy dbali o to, by nikt nie zakłócił jego powolnego wzrostu. Ale to nie przeszkadzało stworzeniom magicznym go lubić. Nie było tu tłoczno, najbliższe wioski oddalone były od tego miejsca o kilkadziesiąt kilometrów. Mówiąc w skrócie, jego mali przyjaciele mieli tu należyty spokój, z rzadka zakłócany przez kogokolwiek. Zresztą, ludzie często nie zapuszczali się do najbardziej zarośniętych ostępów. Jeśli jednak chcieli cokolwiek ujrzeć, zarówno Arthur jak i Victoria musieli nastawić się na przedzieranie przez wysokie zarośla. Na swój sposób dla Anglii było to nostalgiczne. Przypominało mu czasy młodości, gdy jako mały, umorusany od stóp do głów chłopiec, krył się po lasach przed wszystkim, co go otaczało. Braćmi, ludźmi, obcymi. Zanim nie został po raz pierwszy wyrwany ze swej kryjówki. Ale to było dawno, bardzo dawno. Melancholia nie była wskazana. Zachowywał się jak staruszek, eh. I pomyśleć, że czasami potrafił się jeszcze zachowywać jak nieopierzony młokos. Oczywiście, najczęściej działo się tak po alkoholu. - Wybaczysz mi moje pytanie… - zaczął ostrożnie, z lekkim zastanowieniem. Świat ludzki zostawiali za sobą w tyle, gdy wąską, udeptaną ścieżką przekroczyli linię drzew. – Ale co skłoniło cię do… - jak to ująć? – Do przyjazdu tutaj. To znaczy, rozumiem, że chciałaś zobaczyć magiczne stworzenia, to bardzo miłe i one na pewno się z tego ucieszą, ale… Zazwyczaj ludzie nie chcą ich ujrzeć – wyjaśnił dość pokrętnie o co mu chodziło. Nie był przyzwyczajony do miłych, naturalnych gestów. Sztuczność zaś była niewskazana, choć w praniu i tak wychodziła przypadkiem. Jeśli jednak kiedykolwiek faktycznie potrafił zachowywać się z sympatią, zostało to w nim zduszone licznymi zdradami, jakich doświadczył i jego własną historią.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las w Anglii Nie Gru 23, 2012 1:26 am | |
| Sey mocno trzymając dłoń Arthura weszła do lasu. Zrobiła kilka kroków w głąb niego, ale... Gdzie ona w ogóle szła? Przecież nawet nie wiedziała. Potknęła się kilka razy i upadła by gdyby nie Arthur. Nie rozsądnie było zakładać sandałki do lasu, ale cóż poradzić? Albo one albo bose stopy. Przystaneła, krzaki były już zbyt gęste. Ścisnęła mocniej dłoń Anglii i rozejrzała się. - Jeśli o to ci chodzi, to się nie bój. Nie chce się z ciebie śmiać, ani cokolwiek skrzywdzić.- Uśmiechnęła się pogodnie nadal mocno trzymając Arthura. A zaraz dodała.- Chce je zobaczyć... Coś mi mówi, że to co zobaczę będzie niezapomnianym przeżyciem. Zamknęła oczy i zaczęła słuchać dźwięków lasu. Słyszała każdy szmer. Opadanie liści, a nawet usłyszała strumyk. Spojrzała na Arthura. Tak w tym lesie musi być coś niezwykłego... |
| | | Anglia Piechur
Liczba postów : 61 Join date : 14/11/2012
| Temat: Re: Las w Anglii Wto Gru 25, 2012 3:41 pm | |
| To było dziwne uczucie. Arthur już przywykł do tego, że był sam. Doświadczenie nauczyło go, że gdy myślał inaczej, coś musiało się pojawić i to zepsuć. Tak było z Ameryką, z Kanadą, z prawie wszystkimi osobami, którym poświęcił chociaż trochę uwagi. Więc uczucie, że ktoś trzyma go za rękę było miłe, ale z drugiej strony wywoływało w nim lekkie spięcie. - Uważaj – mruknął, podtrzymując dziewczynę, gdy ta po raz kolejny prawie legła jak długa. Westchnął lekko. Nie chciał, by zrobiła sobie krzywdę, ale nigdy nie był dobry w przesadnym okazywaniu uczuć. Wolał więc po prostu upewnić się, że nic sobie nie zrobi. Dzięki temu uniknie sytuacji, w której będzie trzeba się nią zaopiekować, bo zrobi sobie coś z jego winy. Las bywał niebezpieczny, wiedział o tym. Zahartował się już dawno temu, ale dla Victorii to musiała być nowość. Nie była pierwszą i ostatnią osobą, która nie radziła sobie w takiej gęstwinie. - Ah, rozumiem – pokiwał głową, odprężając się nieco. W jego sercu wcześniej zagościła na chwilę obawa, że może Francis postanowił wyciąć mu kawał, posługując się właśnie Seszelami, ale teraz zepchnął te nieprzyjemne myśli w kąt. Niedługo z ich powodu nabawi się paranoi. - Tak będzie, za każdym razem jest to niesamowite przeżycie – zapewnił ją, przywołując na twarz lekki, naturalny uśmiech. Tak rzadko można było go ujrzeć. Coś mignęło mu w gęstym, ciemnym listowiu. Pochylił się z miną znawcy i łowcy, po czym mruknął coś pod nosem i skierował wzrok zielonych oczu na towarzyszącą mu dziewczynę. - Są tu, tylko trochę się wstydzą. Poczekaj chwilę – poprosił, po czym nie zważając na swój elegancki strój, wsunął się w najgorsze zarośla. Minęło kilka minut, gdy wychylił się z nich ponownie. Wprawie widać było po nim ślady lekkiego zadrapania, jednak sam Anglia zdawał się być zadowolony. Ostrożnie, ale też z niejaką dumą, podniósł powoli złączone ze sobą dłonie ku Seszelom, zachęcając spojrzeniem, by podeszła bliżej. Wziął jedną z rąk, w drugiej znajdowała się drobna, malutka istotka. Wróżka o motylich skrzydłach i posturze laleczki, zerkająca dużymi, migdałowymi oczyma z niepewnością nad pochylającymi się nad nią gigantami. - Śliczna, prawda? – spytał, zerkając na dziewczynę. Miał nadzieję, że ją dostrzeże i zareaguje… Właściwie.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las w Anglii Wto Sty 01, 2013 10:14 pm | |
| Las sam w sobie nie był dla niej oni trochę obcy. Przynajmniej żaden inny. Ale w tym było coś innego. Może przez to, że szla z Arthurem i była w Anglii? Ta z całą pewnością. W końcu ona z natura jest na bardzo dobrych stosunkach. Może to przez to ze miała te buty? Ale bała się, nie wiedziała co może ją spotkać w takim lesie. Kiedy tylko Anglia zniknął w zaroślach zdjęła sandałki. Odetchnęła z ulgą. Nie, nie lubiła butów. No poza kozakami pirackimi, ale to... Inna historia. -Co to?...- spojrzała na dłonie Arthura. Uśmiechał się widziała to. I kiedy tylko dostrzegła wróżkę zasłoniła usta. Do oczy napłynęły jej łzy. Ale dla czego? Na pewno ze szczęścia. Przez to ze jej opiekun nie oszalał? Nie to raczej nie to. -Widzę! Arti widzę ją!- pisnęła cichutko by nie przestraszyć stworzenia choć miała ochotę krzyczeć na cale gardło. Cmoknęła Anglię w policzek i znowu przeniosła wzrok na wróżkę. Malutka... I to bardzo. Nawet podobna do tych z historii. Ale... Było w niej coś innego. Czego się opisać nie dało. każdy przecież dobrze zna wygląd wróżek. Skrzydełka jak u motyla... Niby różnobarwne, ale kolory idealnie do siebie pasowały. Odcienie zieleni i brązu, gdzie przeplatała się żółć, a nawet błękit. Ciemne dość długie włosy opadające i lekko przysłaniające duże, wręcz wielkie zielonożółte oczy. Ubranie... Trudno określić chyba listki... Pospinane i po związywane w różnych miejscach. Butów nie miała. Kto by chował tak zgrabne małe stópki? Pochyliła lekko przed nią głowę. I uśmiechnęła się uroczo. Jak postępować z motylami by wiedziała. Ale z wróżkami? Nie odrobiła pracy domowej... Załóżmy jednak że da się tak jak z motylami. -Choć do mnie. Nic ci nie zrobię... -szepnęła i wyciągnęła dłoń do niej by mogła na nią przejść. |
| | | Anglia Piechur
Liczba postów : 61 Join date : 14/11/2012
| Temat: Re: Las w Anglii Czw Sty 03, 2013 1:46 am | |
| Czekał. Cierpliwie z wystawioną przed siebie dłonią, w której znajdowała się mała wróżka. Nie znał jej dobrze, ale kojarzyli się nawzajem. To wystarczyło, by udało mu się ją złapać. Nie chciał być niemiły, ale wiedział, że w innym wypadku żadna z nich nie pokaże się Victorii, a przecież nie o to chodziło. Magiczne istoty były nieufne. Kiedyś, gdy ludzie widzieli je na co dzień wyglądało to nieco inaczej, ale teraz… Cóż, rozumiał je doskonale. Tak jak i one jego. Mógł się im zwierzyć, porozmawiać. Były dla niego prawdziwymi przyjaciółmi, co musiało tylko dowodzić tego, jak bardzo był samotny. Poczuł dziwną ekscytację, słysząc słowa swojej podopiecznej. Widziała je! Naprawdę je widziała! To było… Miłe uczucie. Ciepła fala zalewająca okolice jego żołądka. Dotąd wiedział tylko, że jego bracia potrafią je dostrzec, ale to było coś naturalnego. Poza nimi starał się je tylko pokazać Ameryce, ale chłopak rzecz jasna niczego nie dostrzegł. Woleć głupie istoty pozaziemskie! Arthur nie potrafił tego zrozumieć. – Ha! Mówiłem ci, że istnieją – powiedział z dumą i samozadowoleniem, którego nawet nie próbował ukryć. Delikatny całus na policzku sprawił, że zaróżowił się lekko. Przypomniały mu się dawne dni. Kiedy Seszele była jego. Nie, to nie brzmiało dobrze. Kiedy była jego córką, podopieczną. A potem, potem skończyło się to tak nagle i dopiero niedawno wróciło do stanu, który w jego opinii był najlepszy. Westchnął lekko, już nawet nie złorzecząc na swoją cerę, ukazującą nawet te drobne emocje, które przewijały się przez jego serce (tak, wbrew opinii niektórych posiadał ten organ, inaczej by nie żył). Widząc starania Seszeli, by wróżka zbliżyła się do niej, otworzył szerzej dłoń i uśmiechnął się ciepło. Niemalże jak nie on. - Jest trochę nieśmiała. I niepewna. – wyjaśnił z rozczuleniem, który dało wyczuć się w jego głosie. – No, mała. Victoria ci nic nie zrobi. To przyjaciółka, nie musisz się bać – szepnął wróżce, gdy ta przeniosła na niego spojrzenie swoich dużych oczu. Przez chwilę mała istotka przyglądała się mu uważnie, po czym skierowała twarz z powrotem ku Seszelom. Wyglądało na to, że się waha. W końcu jednak wstała i powoli, nadal dość ostrożnie, zaczęła przesuwać się na krawędź dłoni, po opuszkach palców, ku dziewczynie. W końcu zeskoczyła na jej mniejszą i ciemniejszą rączkę, choć nadal trzymała się blisko krawędzi, jakby pozostawiając sobie możliwość ucieczki. - Ha, zaakceptowała cię. Wstępnie, ale i tak poszło to szybciej, niż myślałem!
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las w Anglii Pią Sty 04, 2013 7:57 pm | |
| Uśmiechnęła się widząc rumieniec Anglii. Była w tym momencie taka szczęśliwa. To chyba przez niego. Widziała jego uśmiech. To był ten prawdziwy, taki którego nie da się pohamować. Ciekawa była ile osób zdołało ten uśmiech zobaczyć. Może kilka... Rodzina. A ona dostała ten zaszczyt. Jakże piękny był ten uśmiech. Dla niektórych niewiele inny, ale od tej chwili już na pewno nie pomyli tych dwóch uśmiechów. Poczuła maluteńkie stópki wróżki na swojej dłoni. Leciutka jak piórko, za pewne też bardzo delikatna... Jak przekonać do siebie innych. To chyba dość proste. Motyle kochają jak się im mówi jakie to maja piękne skrzydełka. -Ale jesteś piękna... Ładniejsza od motyli... Masz takie ładne skrzydełka. Bardzo powoli sięgnęła druga dłonią i przejechała palcem po jej głowie tak delikatnie by nie zrobić jej krzywdy. Pogłaskała ja lekko uśmiechając się. -Wasz bardzo przyjemne w dotyku włosy~ -szepnęła i spojrzała na Arthura. |
| | | Anglia Piechur
Liczba postów : 61 Join date : 14/11/2012
| Temat: Re: Las w Anglii Sob Sty 05, 2013 1:25 am | |
| Anglia utkwił spojrzenie we wróżce, małej istotce, która nadal trochę się bała. Był to wzrok pełen troski. Arthur nie chciał, by stało jej się coś złego, jeśli tylko zobaczyłby, że chce od nich uciec, odniósłby ją na swoje miejsce, żeby przypadkiem nie zgubiła drogi. Tylko istoty magiczne mogły zobaczyć jasno tą jego drugą, głęboko skrywaną stronę. Może gdyby historia nie była tak okrutna, a świat zdradliwy i inni mieliby okazję ją zobaczyć. Teraz jednak po prostu obserwował w ciszy zachowanie Seszeli. Potakując tylko od czasu do czasu z aprobatą. Wróżka zaś słuchała. Oczywiście, miała swoją dumę, więc początkowo udawała, że komplementy nie robią na niej wrażenia, a po pogłaskaniu tylko poczerwieniała lekko, jednak blondyn wiedział, że są to pozory. Znał je już wystarczająco długo, dlatego trudno było mu powstrzymać uśmiech, który pojawił się na jego twarzy i zastygł, utrzymując się na niej zaskakująco długo. Pewnie później będzie miał od tego zakwasy, tak rzadko widniał on na jego obliczu. Poczuł na sobie wzrok Victorii i dopiero wtedy oderwał swoje oczy od tej uroczej sceny, kierując je ku dziewczynie. - Dobrze ci idzie – powiedział cicho. – Jeszcze trochę i ją do siebie przekonasz. Jeśli ona cię polubi, reszta też to zrobi – pouczył ją. A wtedy będą mogli wejść głębiej i zobaczyć jeszcze innych mieszkańców leśnych ostępów. W końcu nie samymi wróżkami świat magiczny stał. Były jeszcze gnomy, jednorożce, krasnale, a kiedyś… Cóż, kiedyś były nawet i smoki.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las w Anglii | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|